Jak mnie nie było, a nie było mnie tu dość długo, to zajmowałam się różnymi rzeczami, najczęściej w ogóle nie związanymi z tzw. działalnością artystyczną. Pochłaniały mnie sprawy zawodowe i szeroko rozumiane rodzinne. A w chwilach, gdy byłam w stanie się oderwać, robiłam małe użytkowe bazgrołki, które mają się stać docelowo zakładkami. Dziś pokażę pierwszy rzut, już wykończony. Częściowo udało mi się pogrupować je tematycznie...
Najpierw więc drzewka. Pierwsze z prawej sote, czyli tylko pisak na białym tle. To w środku pokolorowane kredkami
Neocolor II (gdyby ktoś wiedział, gdzie je można w Polsce kupić na sztuki, to będę wdzięczna za info!) i rozmazane niedbale wodą. To po lewej narysowałam na tle wcześniej pokolorowanym distressami.
Kwiatki:
Takie nie-wiadomo-co:
Grzybek (gdyby ktoś się nie domyślił patrząc, he he ;)) A niebieskie tło jest pomalowane pędzelkiem z wykorzystaniem tuszu distress):
I piórka (to po lewej pokolorowane akwarelami, to po prawej narysowane na tle wcześniej zabarwionym distressami):
A tak z grubsza wyglądają z drugiej strony, w sumie nic ciekawego, ale nie zostawiłam gładkiego kartonu:
Gdyby kogoś interesowała baza, to na zakładki zawsze wykorzystuję przekładki kartonowe z pudełek z herbatą (zawsze kupuję duże opakowania, a że dużo też jej piję, to mam regularne dostawy surowca).
I jeszcze pytanie - czy ktoś może sprawdził empirycznie, czy droższe/ artystyczne akwarele ze sklepu plastycznego NIE brudzą po wyschnięciu? W przeciwieństwie do takich szkolnych, które zawsze po dzieciach wykańczam... Zapomniałam się i pokolorowałam kilka obrazków na zakładki, ale one brudzą :( Spróbuję je zabezpieczyć fiksatywą (albo lakierem do włosów ;)), ale w przyszłości wolałabym od razu malować nie brudzącymi farbami... Będę wdzięczna za opinie!
pozdrawiam już wakacyjnie!
ps. I'm linking my little bookmarks to
Paint Party Friday!