środa, 23 maja 2012

wariactwo - kompletny mix mediów w żurnalu ;)

 Coś mnie na róż wzięło. A wszystko przez resztki papierów walające się po biurku i w okolicach, które postanowiłam wykorzystać do zrobienia wpisu w art journalu... Ostatecznie zostały niemal całkowicie przykryte i właściwie ich nie widać, więc musicie mi uwierzyć na słowo ;) Cały zresztą wpis jest resztkowy, powstał z półproduktów przygotowywanych do innych projektów i ostatecznie nie wykorzystanych... Jak już byłam niemal przy końcu całego procesu tworzenia, to doszłam do wniosku, że jedynym pasującym tu określeniem jest szaleństwo!





Ale to nie koniec! W końcu jak szaleć, to szaleć ;) Zrobiłam taką jeszcze fioletową stronkę, w której rolę główną pełni glimmer mist tworzący tło i znów różne resztki ;)  Pytanie tu zadane odnosi się do całej koncepcji żurnalowania, zastanawiam się nieustannie, czy taka strona musi/ powinna mieć sens? Tzn. taki głębszy? Czy może być po prostu zabawą kolorem, formą itp.?


A poniższa stronka powstawała przez kilka tygodni. Przeróżne warstwy dokładałam (np. wcierałam resztki farbki z pędzla), chlapałam, wypróbowywałam gesso, zrobiony własnoręcznie stempelek i nowy turkusowy brokat, i w ogóle maltretowałam na wszelkie sposoby ;)  Ostatecznie wczoraj przykleiłam tekturowego zawijasa, który zembossingowany wieki temu czekał na swoją kolej, a do tego idealnie wpasował się kolorystycznie okrągły rub-on z sentecją i uznałam, że całość jest zakończona. Ufff  :D


A poniżej możecie zobaczyć mój stempelek, wycięty włąsnoręcznie nożem do tapet w gumce do mazania. Spisuje się wyśmienicie i jestem z niego bardzo dumna :)

Gdyby ktoś był zainteresowany szczegółami, to wszystkie zdjęcia powinny się powiększać.


To koniec szaleństw - na dziś przynajmniej ;)
Pozdrawiam serdecznie wszystkich zaglądaczy - tych bardziej i mniej szalonych!

9 komentarzy:

  1. Oo, stempelek, super!
    I powiem Ci, że też się zastanawiam nad ideą żurnalowania, czy musi to mieć głębię - od ekspertek słyszałam, że nie musi ;) Ale sama zawsze wolę robić coś, co ma sens, więc sobie żurnaluję, jak mnie najdzie jakieś skojarzenie czy pomysł czy coś, nie tylko tak byle chlapać. Ale w końcu jak ktoś ma pomysł, że chce wypróbować nowe farbki, to kto mu zabroni, nie? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że Twoje żurnalowanie ma sens - po pierwsze zużywasz resztki, po drugie bawisz się przy tym świetnie, a po trzecie zawierasz na stronach głębokie myśli, nawet jeśli robisz to przypadkiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale zaszalałaś! Wiesz co? Zazdroszczę Ci spontaniczności, bo ja chyba za bardzo kontroluję, planuję i nie za bardzo umiem się tego wyzbyć.
    A te stronki z zawijaskiem - śliczności!!!
    PS. Musimy odbierać na podobnych falach,albo coś wisi w powietrzu bo też mam na jutro coś ze słowem "crazy":D:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze czasem tak sobie poszaleć, powyżywać się, tym bardziej, że efekty są świetne i jest czym nacieszyć wzrok :)
    Stempelek świetny!!

    OdpowiedzUsuń
  5. no super, super! bardzo mi się podobają, choć zupełnie kolory nie w moją stronę... ale charakter tych prac, przesłanie, wykonanie... ekstra:)

    OdpowiedzUsuń
  6. W tym szaleństwie jest metoda :) Fajne wpisy i super stempelek!

    OdpowiedzUsuń
  7. No ja bym do Ciebie na warsztaty przyszła, nie wystarczy mi samo oglądanie, czuję, ze by mnie wciągło;)

    OdpowiedzUsuń
  8. no jesli o mnie chodzi to art zurnal nie musi koniecznie miec glebokiego przeslania, po prostu czasem to tylko test i zabawa kolorami i nie tylko :)
    buziole, Twoje art zurnale sa czadowe!

    OdpowiedzUsuń