sobota, 18 sierpnia 2012

efekt

 Efekt wczorajszego popołudnia i wieczoru spędzonego z ami i wspólnego żurnalowania, zajadanego domową pizzą (starszy szkodnik zachwycony!) i zapijanego winem (szkodniki nie piły, bez obaw ;).

No i takie cosie powstały:


(The text says: I drag my problematic soul through the puddles of melancholy)

 Oczywiście pięknie się błyszczy, na zdjęciu w słońcu widać:


No i takie coś, dość mroczne i przygnębiające, no ale jakoś tak takie nastroje wokół mnie krążą ostatnio... Samych warstw farby ma co najmniej 10, poza tym jakieś niby-transfery gazetowe miejscami, maski, chlapnięcia glimmer glam i sama już nie wiem co jeszcze ;)


I jakieś zbliżenia:

(you must know how to suffer if you can laugh)


Fajnie tak potworzyć w towarzystwie i pogadać...

pozdrawiam weekendowo!

16 komentarzy:

  1. Druga praca rzeczywiście mroczna, ale za to pierwsza radosna i w fantastycznych kolorach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem pod wrażeniem, cudne te cosie, mają przepiękne tła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Magiczne - kolory cudowne aż chciało by się zamacać :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne, zwłaszcza pierwsza w cudownych, radosnych kolorach.

    OdpowiedzUsuń
  5. było bardzo przyjemnie i nawet twórczo:)

    OdpowiedzUsuń
  6. było bardzo przyjemnie i nawet twórczo:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne efekty wspólnego tworzenia... chociaż zdjęcia pewnie nawet w połowie nie oddają prawdziwego piękna tych stron, jak zawsze gdy w grę wchodzi mediowanie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. ale poszalałyście, na fioletowo oczywiście :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetnie udało Ci się oddać nastroje za pomocą kolorów i przejść tonalnych. Bo mimo tego, że kolorystyka podobna, pierwsza praca jest zdecydowanie spokoniejsza i radośniejsza, a przy drugiej pierwsze wrażenie to niepokój ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kolory, kolory, kolory, niby te same, a przy każdej pracy nastrój inny. Czarujesz:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne kolory, wspaniale się prezentują, no i ta sentencja.... :)

    OdpowiedzUsuń
  12. tło aż kipi! Bardzo chętnie obejrzałabym na żywo...

    OdpowiedzUsuń