czwartek, 28 listopada 2013

paradoksalnie

 Szkodnik Młodszy postanowił się rozłożyć i zagorączkował potężnie. Co z kolei mnie zdumiało ogromnie, bo nie pamiętam zupełnie kiedy ostatnio moje Szkodniki miały gorączkę i nawet nie byłam pewna, czy mam jeszcze jakiś stosowny środek w domu... W każdym razie dziecię sobie gorączkuje, a ja uziemiona jestem w związku z tym w domu, co - paradoksalnie - zaowocowało skończeniem dwóch rozgrzebanych projektów. Jednego nie mogę jeszcze pokazać, ale poniższą stronkę art journala mogę upublicznić jak najbardziej:




A jak lubicie maski, to polecam zajrzeć do TEGO DZIAŁU - fantastyczny wybór!

A moja strona powstała w zeszycie, który dostałam od ami , ona ma podobny, i miałyśmy w nim uzupełniać tematycznie wpisy. Ten powstał na temat nr 6 - użyte pierwszy raz (albo to było coś nowego? nie pamiętam teraz dokładnie). W każdym razie po raz pierwszy wykorzystałam piękną koronkową maskę, zaprojektowaną przez Finn. Niestety, ten akurat wzór bardzo szybko zniknął z półek stonogowego sklepu :( W każdym razie wiem już, że z tą maską następnym razem użyję tuszu zamiast pasty strukturalnej - efekt powinien być wyraźniejszy i subtelniejszy jednocześnie :)

pozdrawiam serdecznie zaglądających!

wtorek, 26 listopada 2013

zestaw prezentowy wcale nie gwiazdkowy ;)

Na blogach królują już kartki, opakowania prezentowe i dekoracje gwiazdkowe, ale ja mam zaległości... No i poza tym spójrzmy prawdzie w oczy: jeszcze ciągle jest LISTOPAD!  ;)

Poniższy zestaw przygotowany został na początku miesiąca, wręczony nie osobiście niestety, ale dotarł. W kolorach ulubionych adresatki, mam nadzieję że się nic w tej kwestii nie zmieniło. Nawet jeśli, to i tak za późno ;)

 Na pierwszy ogień kartka:



Na poniższych zdjęciach widać ozdobioną torebeczkę i główną jej zawartość - bransoletkę.



Bransoletka była fioletowo-zielona również, a ta zawieszka przy niej to kotek... Niestety, żadne z  pojedynczych zdjęć się nie nadaje do pokazania, więc możecie jedynie uwierzyć mi na słowo :(

Ale to jedno jeszcze wrzucę, widać w jakich warunkach robiłam fotki... A był dzień, dodam tylko!

Obecnie karftowo zajmuje mnie bardziej dzierganie śnieżynek na szydełku, łatwiej się od tego oderwać i znów do tej czynności wrócić, niż np. do takiego mazania farbami... Ale nie skreślajcie mnie tak całkiem, koło połowy kwietnia skończę się szkolić i powinnam wrócić do normy, taką w każdym razie żyję nadzieją ;)

piątek, 1 listopada 2013

skończyłam!

 Wymyśliłam sobie chustę. Znalazłam u Elianki prosty wzór - w tym poście  (albo możecie go sobie przepiąć ode mnie na Pinterest, jeśli ktoś chce). Włóczka TAKA, 3 motki poszły. Robi się stosunkowo szybko, tylko mi właśnie włóczki pod koniec zabrakło i musiałam czekać na dostawę. W dodatku okazało się, że kolory nie są niestety idealnie takie same i musiałam brązowe (!!!) kawałki wycinać :/  Wykończenie brzegu na czarno, pomysł prosty szalenie i własny - ot, taka falbaneczka...


 Poniższe dwa zdjęcia pokazują chustę na mnie. Zdjęcia robił szkodnik starszy i nie postarał się ewidentnie (spieszyło mu się do książki - 5 tom Baśnioboru połyka). No ale widać mniej więcej proporcje... Stoję dziwnie, bo chciałam lepiej zaprezentować chustę, wyszło komicznie ;)




No i jeszcze musiało być z dynią, tym razem zamotane:


Wszystkim życzę bezpiecznych powrotów z wypraw na-cmentarnych, dużo spokojnego wspominania i suchych spacerów!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...