Uwaga, uwaga, to post dla ludzi o mocnych nerwach!!!
Najpierw formalność - pierwszy mój chustecznik, który zrobiłam naprawdę dawno, ale dopiero w zeszłą niedzielę doczekał się uwiecznienia na fotografii. Był prezentem dla mojej mamy i u niej sobie przebywa cały czas. Dolna część była najpierw pomalowana na zielono, a potem jeszcze przetarta złotą farbą i ładnie się mieni w świetle, czego na zdjęciu raczej nie widać :(

A teraz - polowanie! A właściwie już jego finał... Oto co przyniosła dziś nasza słodka koteczka:

Potem jeszcze obowiązkowa zabawa:

Chwila dumy i zadumy, czas na podziwianie itp:

No i - ostateczne - zakończenie...

Nie czekałam do końca, raz mi się zdarzyło widzieć i dziękuję bardzo... No cóż - instynkt, chyba nic nie poradzimy na to :(
I tak jeszcze dla zmiany nastroju pokażę kilka fotek z mojego ogródka :)
Tak już wyglądają tulipany, rosną dosłownie w oczach! Między tym pierwszym a kępką w lekkim oddaleniu rośnie coś innego. Niestety, za żadne skarby nie moge sobie przypomnieć JAKIE cebulki wsadzałam tam oprócz tulipanów na jesieni :/ Pozostaje poczekać, aż zakwitną ;)

Ślimaki też już się obudziły i zaczynają rajd:

A na koniec moja największa radość wiosenna - krokusy!

Ta kartka z opakowania tam została, żeby ktoś nadgorliwy nie wypielił ich przypadkiem zanim zakwitną ;)
ps. chciałam jeszcze tylko dodać, że fotki (z wyj. pierwszej) są autorstwa mojego męża, ja niestety nie przejawiam żadnych, nawet najmniejszych, talentów w tym kierunku :( a zrobić zdjęcia kotu w akcji, to jest naprawdę COŚ! :)