Najpierw w art journalu. Inspirowane mocno pracami fantastycznej Veroniki Funk, szczególnie właśnie piórami, na przykład tym lub tym, i jej częścią kursu 21 SECRETS.
First feathers from my art journal. Greatly inspired by wonderful Veronica Funk, especially those with feathers, like this or this, and her part od 21 SECRETS.
A tak wyglądają moje kalendarze, które alteruję. Pióra zostaly namalowane w jednym z nich. Razem z nimi pozuje dla porównania wielkości mój zeszyt na bazgrołki (taki zwykły szkolny zeszyt), z piękną okładką w kropeczki.
And these are my calendars that I've been altering for some time. The feathers are painted in one of them. To compare the sizes I put with them the notebook I use for skething and doodles. It's just a regular school notebook with an unregulary beautiful cover with dots ;)
I jeszcze chciałam wam pokazać łapacza snów, którego niedawno zrobiłam, a mój najdroższy mąż powiesił już nad naszym łóżkiem. Już od dawna chciałam taki mieć, ale ciągle coś mi stawało na przeszkodzie... Ostatecznie zbiłam szklaną pokrywkę od garnka (przypadkowo!) i została mi idealna metalowa obręcz :) Poszperałam w necie, głównie na Pinterest, znalazłam kilka inspiracji i oto jest:
I also wanted to show you a dream catcher I made some time ago. Thanks to my dear husband it's already hangng over our bed. I'd wanted it for a long time, but there was always something. And so it happened that I broke a glass lid (by accident!) and I stayed with a perfect metal ring :) I browsed the net, found some ideas, mainly on Pinterest, and here it is:
Użyłam różnych piórek, starych "indiańskich" kolczyków i nieużywanego naszyjnika.
I used various feathers, old native american inspired earrings and an old necklace, that I never used.
I'm linking to Paint Party Friday, Art Journal Every Day and Friday Sketches.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recycling/upcycling. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recycling/upcycling. Pokaż wszystkie posty
piątek, 21 listopada 2014
wtorek, 28 stycznia 2014
z wiatraczkami
Koło Gospodyń Miejskich i Podmiejskich przygotowywało kolektywnie album na pierwszy rok życia nowo narodzonego Franka - synka Duni, jednej z gospodyń. Wytyczną miały być beżobrązy i w miarę widoczny numerek miesiąca. U mnie beże są przełamane turkusem i ozdób mało, w zależności od zdjęcia Dunia będzie mogła dodać ozdoby/ journaling... Albo i nie ;) Do dwustronnej kartki była dołączona koperta z potencjalnymi dodatkami, ale zdjęcia nie ma, nie mam pojęcia dlaczego... W każdym razie była biała, postarzona jasnobrązowym tuszem na brzegach, miała zdaje się 3 baloniki turkusowe i jakieś kleksy - nic takiego, więc brak zdjęcia nie jest wielką stratą :)
Poza tym ciągle zimno, ślisko, śnieży i w ogóle jest paskudnie zimowo - włosy się elektryzują, skóra wysycha, samochód lodowaty i takie tam inne wątpliwe przyjemności związane z porą roku, bleeeee... No nie lubię zimy, a śnieg toleruję tylko na obrazkach, bo w rzeczywistości jest mokry i zimny, okropność!
No ale są tacy, co się z zimy i śniegu cieszą, więc widocznie tak musi być :)
pozdrawiam wszystkich - i tych lubiących i tych nie-lubiących zimy!!! :*
Poza tym ciągle zimno, ślisko, śnieży i w ogóle jest paskudnie zimowo - włosy się elektryzują, skóra wysycha, samochód lodowaty i takie tam inne wątpliwe przyjemności związane z porą roku, bleeeee... No nie lubię zimy, a śnieg toleruję tylko na obrazkach, bo w rzeczywistości jest mokry i zimny, okropność!
No ale są tacy, co się z zimy i śniegu cieszą, więc widocznie tak musi być :)
pozdrawiam wszystkich - i tych lubiących i tych nie-lubiących zimy!!! :*
piątek, 30 sierpnia 2013
domowy smash
Zrobiłam sobie zeszyt a'la smash, w formacie zeszytowym (A5). Inspiracją była dla mnie Tores, która niejeden taki zeszyt już zrobiła i w dodatku regularnie je wypełnia, co miałam okazję osobiście zobaczyć. Ja na razie zrobiłam i leży czekając na jakieś aktualne zdjęcia ;)
Kartki nie są ozdobione, mam nadzieję robić to w miarę wypełniania kart. Pewnie najtrudniej zacząć, ale liczę na to, że się rozkręcę :)
piątek, 23 sierpnia 2013
ProzART cz.2
Kolejne warsztaty były z.... ktoś jeszcze nie rozpoznaje? ;))) Oczywiście z Finnabair, naszą scraperską dumą narodową i międzynarodową gwiazdą, której niesamowity styl jest łatwo rozpoznawalny i całkowicie nie do podrobienia, mimo że wiele osób się stara, ze mną włącznie, he he ;) W każdym razie warsztaty były świetne i myślę, że wreszcie pojęłam pewne aspekty, które do tej pory były dla mnie niezrozumiałe. Nie mówiąc już o tym, że po prostu bawiłam się świetnie - psikanie, stemplowanie, tuszowanie, a do tego kupa żelastwa, kwiatków i koronek, czegóż można chcieć więcej? :)
Ciąg dalszy nastąpi, bo to jeszcze nie koniec!
pozdrawiam wszystkich zaglądaczy, buziaki! :* :* :*
środa, 12 czerwca 2013
eksperyment z twarzą
Twarz przygotowana z grubsza wg tego tutoriala, reszta wykonana całkowicie przy okazji wykonywania poprzedniej żurnalowej strony. Taki eksperyment. Ale widać, że kolory podobne ;) Tekst znaleziony w książce, którą mam na podarcie (z likwidowanych zbiorów z biblioteki, nie jest więc raczej jakoś szczególnie cenna...).
A przy okazji skończony niedawno bazgrołek. Nie zaliczam go szczególnie udanych, więc nie zasługuje na osobny post ;) Może zresztą coś jeszcze z nim zrobię...
Etykiety:
art journal,
kolaż,
mixed media,
recycling/upcycling,
zabawy,
zentangle/ doodling/ drawing
niedziela, 30 grudnia 2012
na szaro i bez podsumowań
Nie robię posumowań na koniec roku i w ogóle niespecjalnie lubię Sylwestra, nastraja mnie raczej nostalgicznie i nie mam nigdy ochoty na szaleństwa, tańce i takie tam podobne... Mam natomiast do pokazania zaległe pudełko, które stanowiło opakowanie prezentu przygotowanego na tradycyjne coroczne gwiazdkowe wymienianki Koła Gospodyń Miejskich i Podmiejskich. Żadnych wypukłych ozdób, bo chciałam, żeby było raczej praktyczne... W środku była spora ilość wyszydełkowanych przeze mnie i wykrochmalonych białych śnieżynek. I wyglądało na to, że prezent ucieszył nową członkinię Koła - joaleks :) Zdjęcie prezentuję dzięki jej uprzejmości, bo z niewiadomych dla mnie przyczyn nie zrobiłam takowego, choć byłam przekonana, że tak... No i oczywiście zdjęcie nie oddaje interesującej wypukłej faktury zdobiącej wieczko ;)
Życzę wszystkim, sobie zresztą również, aby zbliżający się rok 2013 okazał się lepszy od tego właśnie się kończącego!!!
Lepszy, a dla niektórych - jeszcze lepszy... ;)
piątek, 7 grudnia 2012
wianek zimowy
Nawet niekoniecznie bożonarodzeniowy, a właśnie bardziej zimowy - śnieżny i lekko oblodzony... I taki mieszany - część materiałów ze sklepu (szczegółowe materiałoznawstwo na blogu stonogi.pl), a część wybitnie recyklingowa (płótno ze starej ciążowej sukienki, którą w tym celu podarłam, a kawałek srebrnej wstążki czekał cierpliwie na swoją kolej już ho ho ho!). Sfotografowałam na różnym tle, choć oczywiście zdjęcia z lampą nie oddają całej prawdy :/
A tak w ogóle to nie nadążam ciągle... Może powinnam to po prostu zaakceptować?
pozdrawiam serdecznie, szczególnie tych zaglądających cały czas do mnie i zostawiających komentarze - to miód na moją zabieganą duszę!
Etykiety:
bożonarodzeniowo,
inne,
recycling/upcycling,
stonogi
niedziela, 16 września 2012
okładka art journala
Chyba powoli wychodzę z czarnej dziury, o której pisałam w poprzednim poście :) Wczoraj miałam owocny scrapowo wieczór, a mianowicie zrobiłam 2 LOsy!!! Sama w szoku jeszcze jestem ;) W każdym razie opublikuję je niebawem, dziś natomiast chciałabym wam pokazać okładkę mojego (skończonego!) art journala. Nie robiłam jej wcześniej, bo jak zaczynałam ten zeszyt, to nie byłam pewna czy to mnie wciągnie na tyle, żeby go zapełnić ;) I od jakiegoś czasu zastanawiałam się jak zakończyć ten projekt... Aż zobaczyłam pomysł Julie Fei-Fan Balzer i przypomniałam sobie, że w zamierzchłych czasach, gdy jeszcze chodziłam do szkoły, tak właśnie owijałam podręczniki! Tata mnie nauczył i chyba robię to lepiej niż Julie, bo nie mam podwójnego zagięcia :) Użyty przeze mnie papier z kolei stanowił dopełnienie paczki z podręcznikami dzieci i żal mi było go wyrzucić... Znalazł jednak zastosowanie i to znacznie szybciej, niż myślałam ;)
Poza wspomnianym wyżej papierem, do ozdobienia posłużyły mi resztki z projektu LOsowego w postaci ścinków papieru i literek, gesso, zrobiona kiedyś własnoręcznie różyczka, kawałek spadkowej koronki (po babci) i nowy nabytek - cudny stempel żarówkowy - uwielbiam go i musiałam jak najszybciej wypróbować!
poza tym przypominam o rewelacyjnym MULTI-CANDY na blogu sklepu stonogi.pl :)
pozdrawiam gorąco!
sobota, 21 lipca 2012
dream big
Jakoś ostatnio nie szło mi tworzenie, zajęłam się za to sprzątaniem mojego scrapkącika, a właściwie całkowitym jego przeorganizowaniem. Ale wczoraj reorganizacja dobiegła końca, no i znalazłam w ogrodzie kawałek styropianu, przyfrunął zza płotu i był taki - hmmmm - inspirujący :))) Bardzo cieniutko ścięty, każda kuleczka z tego niewielkiego plasterka była przecięta na pół. No jakoś tak jedno do drugiego, siadłam wieczorem i powstała taka stronka. Dużo na niej różnych różności, więc schła do dziś ;)
I troszkę szczegółów:
Motylek jest pokryty kilkoma kolorami brokatu. Ale tym razem ograniczyłam brokat tylko do powierzchni motylka ;) Mam nadzieję, że na poniższym zdjęciu widać, jak połyskuje?
No i jeszcze taki mały dodatek. W zeszłym tygodniu pisałam tu o burzy z gradobiciem, jaka nawiedziła moją okolicę. Miałam wstawić filmik, bo mąż kręcił, ale jakoś nie mogę się z tym uporać niestety, przerasta to moje umiejętności komputerowe. Ale zdjęcia też mam, to może da wam wyobrażenie, co się u mnie działo:
Na szczęście poza wypłukanym piaskiem pod pozbrukiem w niektórych miejscach i podmytym podjazdem - większych szkód nie zanotowano, uffff...
pozdrawiam weekendowo!
Etykiety:
art journal,
mixed media,
recycling/upcycling,
takie tam gadanie
sobota, 14 lipca 2012
mały hurcik (po DLWC, cz. 3, ostatnia)
Ta karteczka została wykonana na II DLWC na konkurs mapkowy. Nie zyskała żadnej nagrody, ale pozwoliła mi spełnić potrzebę stworzenia kartki w tych właśnie kolorach. Specjalnie te papierki nabyłam w tym celu i po to je zabrałam. Teraz się lepiej czuję :) A kwiatki i zdjęcie zawdzięczam Tores, u której możecie obecnie na blogu znaleźć zdjęcia pozostałych prac z kolażowania w stylu "podaj dalej", o którym pisałam już TU.
Karteczka została we Wrocławiu i podzieliła los puszki ;)
Poza tym wzięłam udział jeszcze w konkursie "Lato z latte", gdzie należało wykonać dowolną pracę w kolorach zielonym, niebieskim i beżowym, z dodatkiem brokatu. Wykonałam na miejscu (czyli we Wrocławiu) taką żurnalową stronkę, a brokat sam mi się na nią wepchnął, bo o tej wytycznej zapomniałam szczerze mówiąc w ferworze pracy :) Z kolei tekst wzięłam z pierwszej lepszej gazetki, z recyclingowego stosiku, bardzo pasował do tematu i do mojego samopoczucia w trakcie mazania i klejenia :D Papiery również pochodzą z tegoż zbioru resztek przeróżnych, poza tym wykorzystałam swoje 3 różne maski, glimmer misty i ecoliny zielone i niebieskie, no i tusze w odpowiednich kolorach. Zabawa świetna! Oczywiście - praca nie została doceniona ;)
Tu widać brokat:
Zrobiłam jeszcze jedną stronkę żurnalową:
I to już wszystkie prace przywiezione z Wrocławia. Było naprawdę fantastycznie i zdecydowanie zamierzam to doświadczenie powtórzyć! Jeszcze raz wielkie dzięki i ukłony ślę w stronę dziewczyn z Kwiatu Dolośląskiego!
Etykiety:
art journal,
kartki różne,
mixed media,
recycling/upcycling
wtorek, 10 lipca 2012
było fantastycznie!!!
Na II Dolnośląskich Letnich Warsztatach Craftowych oczywiście :) I chciałabym tu serdecznie podziękować wszystkim dziewczynom z Kwiatu Dolnośląskiego, które wykonały naprawdę kawał dobrej roboty, a szczególnie Krulikowi, która miała pieczę nad organizacją całości! Cała impreza była dopięta i doskonale przygotowana, ja jestem zachwycona i szczerze polecam - jeśli tylko będziecie miały okazję, warto pojechać! Ja na pewno będę na głowie stawać, ale wrócę na kolejne, bo bardzo odpowiada mi sama idea różnorodnych warsztatów, możliwość spania na miejscu i tym samym nocnego scrapowania i integrowania się :))) Poznałam kilka osób, które wcześniej znałam tylko z sieci, i takie, których nie znałam. Zmacałam całe mnóstwo przepięknych prac. Widziałam różne scraperki w trakcie tworzenia, sama miałam okazję potworzyć bez napięcia, że za chwilę będę musiała coś (odebrać dzieci, ugotować obiad, zrobić soczek itp.). Śniadania, obiady i kolacje były za rozsądną cenę dostępne na miejscu, a do tego smaczne (te pierogi, mmmmmm!!!). Nagadałam się, naplotkowałam, nauczyłam nowości, naładowałam akumulatory, naprawdę było SUPER!!! Jeszcze raz bardzo dziękuję za możliwość wzięcia udziału w takiej fantastycznej imprezie!
No dobrze, to teraz może pokażę pierwsze wytwory.
Zaczęłam od wykonania identyfikatora, którego oczywiście nie zdążyłam zrobić wcześniej ;)
Bardzo dziękuję Tores za użyczenie sznurka! :*
A w sobotę wzięłam udział w warsztatach z szycia zeszytów u Wolfann (to się jakoś ładnie nazywa - szycie podłużne proste, czy coś w tym rodzaju ;)). Założenie było takie, żeby wykorzystać różne ścinki, ulotki i inne niepotrzebne papiery, z których może przecież powstać niezwykle oryginalny art-journal:
Wnętrze:
Grzbiet:
Pozostałe prace wykonane w czasie tego pamiętnego weekendu będę sukcesywnie pokazywać. A przy okazji pochwale się też, bo wzięłam udział w 4 wyzwaniach/ konkursach i w dwu zdobyłam nagrody :)
pozdrawiam serdecznie wszystkich,
jeszcze cały czas radosna coco.nut :)))
Edit:
Edit:
Nie chcę w ciągu godziny tworzyć nowego posta, więc dodaję tutaj ;) A wszystko dlatego, że zgłaszam poniższe "dzieło" do Craft ArtWork, na wyzwanie puszkowe :)
Ta puszka została przygotowana pierwotnie na recyclingowe wyzwanie na DLWC (w trakcie weekendu we Wrocławiu), a udokumentowana została przez nieocenioną Tores (dzięki jeszcze raz!) i właśnie dostałam od niej zdjęcia. Swojego aparatu nie wzięłam, bo i tak pewnie nie zrobiłabym zdjęć... A puszka została przekazana na cele dobroczynne, mam nadzieję, że się przyda :)
Etykiety:
akwarele,
art journal,
inne,
recycling/upcycling,
zentangle/ doodling/ drawing
poniedziałek, 28 maja 2012
perłowo i w kropki
Moja osobista mama nie za bardzo lubi kartki, a kwiaty ma w ogrodzie. Dawno jednak nie robiłam mamie nic z biżuterii, a wiem, że ponieważ nie ma przebitych uszu, to ciężko jej dostać skoordynowany zestaw. Zrobiłam więc dla niej taki letni, perłowy komplecik - naszyjnik i klipsy. Powinny pasować do stylu marynistycznego, do wszelkich lubianych przez mamę granatowych ubrań, no i właściwie prawie do wszystkiego - perełki są niezwykle uniwersalne (moim zdaniem w każdym razie ;))
Do powyższego zestawu potrzebne było jakieś opakowanie - jakoś tak wyszło, że najprościej mi było zalterować pudełeczko po serku typu brie... Z wykorzystaniem dużej ilości taśmy dekoracyjnej :)
Komplecik się idealnie mieścił i mam nadzieję, że pudełeczko będzie służyło mu za mieszkanko jeszcze długo:
pozdrawiam poniedziałkowo i wieczornie!
Subskrybuj:
Posty (Atom)