Tytuł tego posta to zdaje się oksymoron? (O ile dobrze pamiętam nazewnictwo środków stylistycznych, bo dawno nie miałam z teorią do czynienia...) Cóż - w każdym razie ten twór nazywa się pudełkiem eksplodującym (exploding box), ale hałasu dużego nie czyni, więc tytuł wydaje mi się adekwatny. Tak się prezentuje zamknięty:
Pudełko powstało jako opakowanie biżuteryjnego prezentu składającego się z trzech elementów. Poniżej można zobaczyć wnętrze pudełka, a w nim zaprojektowane i wykonane całkowicie przeze mnie okrągłe puzderko na bransoletkę:
Przy ozdabianiu wieczka, a właściwie obu wieczek (czy tak się mówi?), wykorzystałam całe mnóstwo wykrojników. Wreszcie zaczęłam ich używać ;)
Co do papierów, to tradycyjnie króluje Galeria Papieru :) Ale bardziej szczegółowe materiałoznawstwo możecie znaleźć na blogu stonogi.
Poniżej można zobaczyć piękny lakier na moim pazurze ;) No i oczywiście demonstruję tu również jak to puzderko działa i co obdarowana znalazła w środku:
Nie mam osobnego zdjęcia bransoletki, ale na zdjęciu z grubsza widać jak wygląda. Dziergałam ją również sama :)
Jeszcze jedno zbliżenie wieczka, gdzie można zobaczyć, jak zmaltretowałam kwiatki:
A w dwu kieszonkach znalazły się dwie pary kolczyków. Jedna prosta, codzienna, w tonacji fioletowej:
A druga zdecydowanie wytworna, z dużymi eleganckimi mlecznymi perłami:
Zdjęcia jak zwykle pozostawiają sporo do życzenia :( Na swoje usprawiedliwienie mam tylko paskudne zachmurzenie panujące w czasie sesji...