Wraz z początkiem nowego roku (szkolnego) wpadłam w czarną dziurę. Taką pochłaniającą przede wszystkim czas i energię. Zapominałam chwilami jak się nazywam próbując wszystko ogarnąć... Do komputera zaglądałam na 5 min sprawdzając pocztę jedynie, na nic więcej mi sił nie starczało :/ Dziś miałam niespodziewanie wolne popołudnie, ale spędziłam je z moimi szkodnikami, głównie na zajęciach tzw. swobodnych. Tak dla odmiany od ostatnio praktykowanego przeze mnie popędzania, żeby szybciej robili zadania domowe, bo się do pracy spieszę (popołudniami głównie pracuję) ;) Poza tym poukładałam papiery przeróżne, które nagromadziły się na stole, a zamieszkują normalnie każdy w innym segregatorze, zrobiłam pranie, pojechałam kupić buty jesienne szkodnikowi starszemu, że o codziennych sprawach - takich jak szykowanie obiadu, kolacji i wstawieniu zmywarki - nie wspomnę ;) Powiem szczerze, że jak to wszystko wymieniam, to sama się dziwię, że wszystko jednego popołudnia udało się zrobić... A przecież jeszcze robiłam dodatkowe zadanie z matematyki ze starszym szkodnikiem (bardzo fajne było!), a młodszego dopingowałam przy kaligrafii, zdrzemnęłam się pół godzinki i obejrzałam odcinek ulubionego ostatnio serialu młodszego szkodnika - Kung Fu Panda. Legenda o niezwykłości. Ufff...
W związku z powyższym, praca którą dziś prezentuję, została oczywiście wykonana przed czarną dziurą, a właściwie na jej początku (BTW - czy czarne dziury mają początki?), ale oczywiście do tej pory nie miałam jak jej zaprezentować.
The text says: "Nudity requires champagne and candles"
Ta praca należy zdecydowanie to tych wykorzystujących skrawki i ścinki pozostałe po innych projektach, które dobrałam wg klucza kolorystycznego. Poza tym wykorzystałam taki ozdobny piaseczek zakupiony prawie rok temu do lampionu adwentowego, a którego wykorzystałam z całego opakowania minimalną ilość i teraz mi zalega ;) Przyklejałam oczywiście medium żelowym, jest mocne i wygodne.
Mam nadzieję, że teraz jakoś wszystko ogarnę, zorganizuję ostatecznie i wrócę do potworzenia, bo bardzo mi tego brakuje...
pozdrawiam zaglądaczy i z góry dziękuję za wszystkie komentarze!
7 komentarzy:
Mam wrażenie, coco, ze ten dzień bardziej ognisty był niż czarno-dziurawy i że Ci ten ogień udzielił się też twórczo.
Praca ciekawa, odlotowa, abstrakcyjna i bardzo zmysłowa gdy przeczyta się tekst na niej ;) :)
Czarne dziury mają początki, ale co ważniejsze - mają też i końce!!! I tej wersji będę się trzymać, pozdrawiając Cię z mojej własnej czarnej dziury szkolno-przedszkolnej.
Bardzo rozgrzewająca praca, co jesienią przydatne :)
Coco, jedziesz do Wrocławia w listopadzie? :)
Tores - nie mam jeszcze pojęcia, dla mnie za wcześnie na takie deklaracje... choć oczywiście bardzo bym chciała!
Przeczytałam tytuł i od razu mi się nie zgodził z tą ognistą czerwienią, którą pokazujesz ;)
Ależ z Ciebie pracowita osoba, tyle rzeczy w jedno popołudnie robisz, może masz jakąś maszynkę do rozciągania czasu???
Love the graphic look of this page-and the sentiment made me chuckle too!
To i chyba do mnie taka czarna dziura dotarła...wraz z 1 wrześnie młoda poszła do 3 klasy a ja do pracy ...i teraz na nic czasu nie mam..za niedługo zapomnę,że spać też trzeba :((
Świetna praca!
Zgadzam się z Toresem, że czarne dziury mają początki ale też końce :).
Także trzymam kciuki za jej rychłe zakończenie!
Prześlij komentarz